Strony

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Nowe okazy w kolekcji - geocaching - przygody keszera cz. I

Życie keszera nie jest łatwe, czasami spotykają nas mniej lub bardziej przyjemne/nieprzyjemne przygody. Dziś opiszę kilka mniej przyjemnych. 

Znalezione: wieś Amelin, gmina Kamionka, woj. lubelskie

Historia: mieszkam teraz poza miastem i moje możliwości zdobywania nowych keszy są ograniczone. Postanowiłam, że objadę rowerem wszystkie miejsca znajdujące się w odległości do pokonania takim sposobem. I znowu - dzięki geocachingowi odwiedzam miejsca bliskie do których nigdy wcześniej nie dotarłam (a mieszkam tu z przerwami ponad 30 lat!). I tak wczoraj wybrałam się do miejscowości Amelin, gdzie znajduje się kuriozum w naszym rejonie - kopalnia gazu ziemnego. Miejsce gdzie kesz schowano (nazywane też hostem) namierzyłam szybko. Była to dziupla w drzewie włożyłam rękę do środka a tam ... szerszenie😱😱
😱. Użądliły mnie dwa i na szczęście tylko w dłonie. Ale okropnie się przestraszyłam. O wyjęciu kesza czy wpisie do logbooka nie było mowy oczywiście. Powiadomiłam właściciela skrytki z prośbą o natychmiastowe jej zarchiwizowanie, i za jego wiedzą zalogowałam kesz on -line jako znaleziony. Zasady geocachingu wymagają logowania potwierdzonego wpisem w logbooku. No ale w takiej sytuacji...

Przy okazji polecam metodę na użądlenia: trzeba miejsce gdzie było wbite żądło posmarować zmoczonym popiołem (z papierosa, ogniska, pieca - bez znaczenia). Jady zwierząt to kwasy obce naszemu organizmowi - stąd reakcja bólu, opuchnięcia a w skrajnych przypadkach wstrząs anafilaktyczny. Natomiast popiół to silna zasada, podobno można też użyć sody czy amoniaku. W moim przypadku metoda z popiołem pomogła nawet po godzinie, kiedy wróciłam do domu. Na szczęście mam piece więc popiołu w bród. Na ok kwadrans założyłam taki kompres i opuchlizna zeszła a dziś nie ma po niej śladu ani swędzenia ani obrzęku. 

Niemiła przygoda dobrze się skończyła choć najadłam się strachu... Ale widziałam kopalnię i nawet uwieczniłam ją z ukrycia (zakaz fotografowania). 

Wyjątkowo przy tym keszu zamieszczam nazwę miejscowości i opis miejsca, gdyż skrytka jest obecnie niedostępna a i tak namierzenie jej było bardzo proste, więc nikomu nie zepsuję przyjemności szukania. I mam nadzieję nikogo już  nie spotka to co mnie...



Kolejna historia z Lublina i przy okazji wyjaśnienie jednego z ważnych terminów w słowniku geokeszerów.

Znalezione: Lublin


Historia: w zimie próbowałam podjąć kesz magnetyk umieszczony w znaku drogowym (bardzo popularny schowek). Niestety był dla mnie trochę za wysoko, musiałabym stanąć na murku obok ale z powodu oblodzenia nie mogłam tego zrobić. Niedawno postanowiłam nadrobić zaległości i zdobyć kesza. W trakcie nie zauważyłam że z tyłu przygląda mi się dwóch panów, pracowników budowy. I tu dochodzimy do kwestii "mugoli". Określenie oczywiście pochodzi z "Harrego Pottera" (ludzie niemagiczni). W gwarze keszerów oznacza osoby postronne, które przy nieuwadze mogą podejrzeć nasze, co by nie mówić dziwne działania (poskoki, czołganie się, wkładanie ręki do dziupli pełnej szerszeni;) i potem zabrać czy zniszczyć kesza. To częsta przyczyna zniknięcia pojemników a nikt nie lubi przybyć na miejsce i stwierdzić że skrytka pusta...W opisach często pojawia się ostrzeżenie np. "uważać na mugoli" czy "miejsce bardzo zamugolone". I taka właśnie sytuacja mnie tam spotkała. Na szczęście zauważyłam obserwatorów. Powstał jednak problem - jak odłożyć kesza? I znowu szybki kontakt z właścicielem skrytki, prośba o czasową archiwizację i zabranie kesza ze sobą. Moje obawy się potwierdziły gdyż odchodząc spojrzałam w tył i panowie już byli przy znaku i go "obmacywali". Przy najbliższej okazji odłożyłam kesz na miejsce i znowu jest dostępny.

I jeszcze jedno spotkanie z pracownikami budowlanymi, tym razem w Szkocji.

 
Znalezione: przez córkę, okolice Edynburga

Historia: na miejscu w którym wg wskazówek z mapy znajdował się kesz stała maszyna drogowa i w najlepsze odbywał się remont. Więc kesz nie podjęty... 😕




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz