Strony

czwartek, 28 lutego 2019

Nowe okazy w kolekcji - na brytyjskich drogach

 Dziś różne napisy znalezione podczas podróży rowerowych po okolicy.
Znalezione: 7 lutego 2019,  Slough
Wnioski: takie oznaczenia pod znakami drogowymi stoją w wielu miejscach miasta. Ma to jakiś urok. Zakładam że wykorzystano prawdziwe rysunki dzieci.




Znalezione: 20 lutego 2019, przejście nad trasą szybkiego ruchu, Slough
Wnioski: wydaje mi się że są to napisy w języku polskim. Kaska czy Kaśka?



Znalezione: 25 lutego 2019, Slough Road, Burham
Wnioski: dobra metoda na szukanie świadków wypadku. A na ulicy był namalowany obrys przechodnia lub rowerzysty :(.



 

środa, 27 lutego 2019

Nowe okazy w kolekcji - jedni spacerują a inni bazgrzą

Kolejny przejaw radosne twórczości na ścianach i murach. Tym razem wszystkie napisy znalezione parkanach i ścianach tyłów podwórek przylegających do ścieżki konnej (bo tak chyba można przetłumaczyć bridleway (zamieszczam też drogowskaz opisujący miejsce znalezienia). Ja tam nigdy żadnego konia nie spotkałam co najwyżej spacerowicza z psem.



Znalezione: 7 lutego 2019, Slough
Wnioski: brak


Wnioski: czy to właściciel wyraził zachwyt czy przechodzień?

 

Wnioski: brak



Wnioski: tak, to miasto budzi takie uczucia...


Nowe okazy w kolekcji - geocaching cz 2

Po tajemniczym znalezisku moje córki w okolicach Krakowa  niespodziewanie sama bardzo wciągnęłam się w zabawę (grę, przygodę). Szukanie ukrytych skrytek tzw cache (spolszczone na kesze, keszki) pozwoliło mi przetrwać ciężką styczniową zimę. Geoaching bardzo wciąga i daje powód do wyjścia z domu i ruszenia w teren. Na dodatek odkąd uczestniczę w tej grze miasto wygląda dla mnie całkiem inaczej. Po pierwsze każda keszka jest umieszczona przy jakimś szczególnym miejscu (pomniku, zabytku, atrakcji turystycznej itp). Zakładający skrytkę ma obowiązek podać informacje o tym miejscu, historię z tym związaną itp. Ja dzięki poszukiwaniom zapoznałam się z kilkoma miejscami które mijałam codziennie w drodze do pracy a nigdy się przy nich nie zatrzymałam lub nie miałam pojęcia z jakimi wydarzeniami są związane. Teraz miasto wygląda dla mnie inaczej, przechodząc czy przejeżdżając w różnych miejscach miasta widzę kesze które już podjęłam (czytaj: znalazłam) i te których nie udało mi się namierzyć i jeszcze na mnie czekają ;).
Wkoło zabawy i aplikacji jest utworzona społeczność, można się wymieniać wiadomościami, pomysłami, przeżyciami w trakcie szukania skrytek. Odbywają się też spotkania geocacherów w realu, również szyfrowane w aplikacji. I oto po tylu latach znalazłam pierwszy portal społecznościowy który mnie wciągnął (nie mam konta na fejsach instach i innych portalach bo to dla mnie niesamowicie nudne i bezużyteczne). Same więc zalety :).
Keszka to pojemnik, czasami specjalny zakupiony na stronie https://www.geocaching.com/play lub na zlocie geokeszrów, albo samodzielnie przystosowane do tego pudełko, pojemnik itp. Musi on być wodoszczelny. A w środku znajduje sie tzw logbook czyli pasek papieru lub mini książeczka na której każdy kto znalazł kesza wpisuje datę i swój nick. I tu znajduję się punkt łączący geocaching i "ludzie sobie piszą".
Dziś zamieszczam kilka zdjęć keszek i logbooków, znalezionych przeze mnie w Lublinie, przez moją córkę w okolicach Edynburga i przez córkę i wnuka w Krakowie. Nie będę ich opisywać jak inne okazy na blogu datą i adresem. Kto ciekawy niech pobierze aplikację i obejrzy dokładnie jak to wygląda.
No to by było na tyle a i tak to najdłuższy tekst wstępny na blogu od zarania jego powstania. Zawiera też najwięcej obrazków :). Przy których dodawaniu niesamowicie się napracowałam i nabyłam nowe internetowe skille.

Tak to wygląda w naturze:

Znalezione: styczeń 2019,  Lublin

Wnioski: na zdjęciach można zobaczyć jak wyglądają logbooki, a także pojemniki. Zarówno te oryginalne jak i samodzielnie przystosowane przez chowających.  w gratisie mniej lub bardziej atrakcyjne fragmenty autorki bloga, jej poszukiwawczego wyposażenia i jej rodziny. Ujawniam też mój geokeszowy nick:). Ciekawy jest w trzecim rzędzie pierwszy od lewej - pudełko po kremie osprejowane a la asfalt, schowane było pod kawałkiem betonu więc niezły kamuflaż.


Znalezione: styczeń 2019,  okolice nabrzeża Wisły, Kraków
Wnioski: na pierwszym zdjęciu od lewej widać jak są chowane tzw magnetyki (pojemniki i doklejonym kawałkiem magnesu). Na drugim - miasto turystyczne więc poszukiwaczy o wiele więcej niż w Lublinie. Czwarty i piąty kesz - pojemniki znalezione w damskiej kosmetyczce. Na czwartym zdjęciu też jak widać jak ważne jest zadbanie o wodoszczelność pojemnika.



 
Znalezione: styczeń - luty 2019, Edynburg, Szkocja
Wnioski:  Szkoci są chyba romantykami, sądząc po formach pojemników, zamaskowaniu jak i ich zawartości. Wiadomo wrzosowisk, highlands,  te sprawy... Pierwsze trzy zdjęcia prezentują pojemnik w kształcie kamienia. Do keszy można też wkładać różne przedmioty, zarówno zakładający skrytkę jak i znajdujący. Część z nich ma funkcję przedmiotów wędrujących ( jeszcze jej do końca nie rozgryzłam jak funkcjonuje).  

środa, 13 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - sweet, sweet, love

 Tak mi się trafiło na dzisiejsze święto...Komu mało zachęcam do lektury wpisów w kategorii "love"  - tam wiele niesamowitych znalezisk, w tym to od którego wszystko się zaczęło (link)

Znalezione: 13 lutego 2019, Bath Road, Slough

Wnioski: chyba Riley tego wyznania nie otrzymał. No chyba że doręczenie było dzień wcześniej i już serduszko porzucono lub zgubiono. 




IMG_20190213_160923IMG_20190213_160931

wtorek, 12 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - jedzenie, transport, religia

Dziś mi licznik wyświetlił 666 opublikowanych postów. żeby odpędzić złe moce daję na mszę 100 zł :).

Znalezione: 13 stycznia 2019, ul.  Nałkowskich, Lublin
 
Wnioski: żałuję, że nie wiem na jaki okres te opłaty były zrobione. Bo można by ocenić co jest droższe dla autora : jeżdżenie samochodem, jedzenie czy danina na rzecz kościoła? No i nie wiadomo czy autor zapisał wydatki dla siebie czy też rozliczał się z kimś z kosztów. 


13.01_nalkowskich

poniedziałek, 11 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - na stacji w Slough


Obecnie przebywam w Slough, jest to miasto w pewnym sensie satelickie dla Londynu. A dokładnie zostało tu przeniesione ze stolicy wiele fabryk, zakładów produkcyjnych, także biur (prawdopodobnie ze względu na koszty wynajęcia, utrzymania itp)  W związku z tym miasto jest pełne emigrantów wszelkich narodowości, którzy przyjeżdżali tu do pracy i osiadali. Dodatkowo ja mieszkam w dzielnicy Burnham, która jest przedmieściami Slough więc tak jakby jestem na przedmieściu przedmieścia Londynu. Miasto jest nieciekawe, a ta dzielnica wręcz brzydka. Ciekawe, że są tu salony dilerów wszystkich samochodów, także luksusowych. Jedynym znakiem bliskości Londynu są przelatujące non stop samoloty.
Na stacji kolejowej, która jest właściwie tylko przystankiem, odkryłam taką ciekawą tablicę, na której codziennie ktoś starannym pismem wypisuje budujący cytat.

Znalezione: 3 lutego 2019, Burnham Railaway Station, Slough
Wnioski: brak




Znalezione: 8 lutego 2019, Burnham Railaway Station, Slough
Wnioski: brak




Znalezione: 10 lutego 2019, Burnham Railaway Station, Slough

Wnioski: zdjęcie trochę nieczytelne. Już go niestety nie powtórzę bo napis zmienia się codziennie. Dla pewności przepisuję: "Never give up, You only got one life. Go for it. Richard E. Grant". Myślę, że pracownicy stacji otrzymują te sentencje codziennie mailem. Nie sądzę żeby sami je wyszukiwali... 



niedziela, 10 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - zimowe haiku


Planuję publikować nowe haiku z rysunkiem w każdą niedzielę. Ilustratorka obiecała dotrzymać terminów :0. W kwestiach technicznych - ponieważ rysunki docierają do mnie jako zdjęcia na telefon, zachowuję cechy które to pokazuje (rogi szkicownika, cień itp.
Jeśli chodzi o część "poetycką" to obecnie napisała bym każde haiku całkiem inaczej, kolejne, mam nadzieję będą zapisem też mojego rozwoju w tej dziedzinie ;).
Odnosząc się do dzisiejszego, jest w nim złamana zasada niewprowadzania podmiotu lirycznego, czyli nie pisania wprost o swoich uczuciach/odczuciach. Będę próbować jak najdzie mnie natchnienie pisać je bardziej "poprawnie". Druga zasada to nie odnoszenie się do rzeczy współczesnych (maszyny, budynki) tę będę łamać konsekwentnie, gdyż uważam że wszystko powinno iść "do przodu i odnosić się do aktualnych realiów.

sobota, 9 lutego 2019

Nowe okazy w kolekcji - lekarze i leki cz. 2

Znalezione: 8 października 2018, ul. Choiny, Lublin

Wnioski: ktoś się nabawił grzybicy...



Znalezione: 29 listopada 2018, ul. Batorego, Kraków

Wnioski: brak



Znalezione: nie pamiętam, ul. Batorego, Kraków

Wnioski: nie jest co prawda odręczna notatka ale leżała na chodniku. Czy komuś przypadkiem wypadło czy też nie przywiązywał wagi do swoich wnętrzności? Co tam jest? Dziecko? Wątroba? Ktoś wie? Proszę o info.















piątek, 8 lutego 2019

Nowe okazy w kolekcji - lekarze i leki cz 1

Kontynuując opróżnianie archiwum dziś pora na karteczki w tematyce medycznej. Niektóre znalezione ponad pół roku temu.
Znalezione: 23 sierpnia 2018, ul. Wallenroda, Lublin
 
Wnioski: zapiski nie są czytelne, ale są to wypisane nazwiska kilku lekarzy. Na odwrocie dziecięce bazgroły które opublikuje w poście im poświęconym. 


23.08_wallenrda_2
Znalezione: 6 października 2018, nie pamiętam, Kraków
 
Wnioski: na pierwszej stronie data i godzina wizyty. Na drugiej nazwisko lekarza, nieczytelne ale na pewno dr. A powyżej? Cel wizyty, nazwa leku? (cliny, chiny)?



Trzy kolejne okazy znalezione w tym samym miejscu - w okolicach dużej przychodni specjalistycznej.

Znalezione: 15 października 2018, ul. Odlewnicza, Lublin
 
Wnioski: i znowu ta sama sytuacja co powyżej: godzina, nazwiska lekarzy oczywiste. Ale ten dopisek na dole (cel lub przyczyna wizyty?). Nie mam pomysłów co tam jest napisane. 


1510_odlewnicza

Znalezione: 15 października 2018, ul. Odlewnicza, Lublin

Wnioski: zapiski na tej kartce raczej nie dotyczą spraw medycznych. Znowu - dla mnie kompletnie nieczytelne. Jednak ze względu na fakt, że do ich zrobienia użyto instrukcji wyrobu medycznego, zamieszczam okaz w tym poście. Forma zapisków biegnących w różne strony, nieczytelne i drobne pismo w zestawieniu z opisem i rysunkami na ulotce robią na mnie przekomiczne wrażenie. 



Znalezione: 3 grudnia 2018, ul. Odlewnicza, Lublin

Wnioski: ktoś się zgrzał i spocił :). Nazwa leku zapisana z błędem "fer weks" zaczyna przybierać inne znaczenie niż w oryginale.  Antypot to dezodorant czy już wynaleźli lek na niepocenie się? A może skarpetki nasączone srebrem? Czy inny badziewny wynalazek?

3.12_odlewnicza_Iii

czwartek, 7 lutego 2019

Nowe okazy w kolekcji - jak żreć to po fransusku

Dziś dwa okazy o tematyce powiedzmy to gastronomicznej.

Znalezione: 16 stycznia 2019, ul. Głęboka, Lublin
Wnioski: przy takiej ortografii ciekawam co to za francuskie danie. I czy surówka z buraczków jest jego elementem. Jakoś takie mam przeczucie że to dwie pozycje z menu które "nie zeszły" od dłuższego czasu. Tak czy siak całość nie zachęca do spróbowania.

16.01_gleboka

Drugi okaz wyjątkowo nie jest pisany ręcznie i nie znalazłam go "na ziemi" ale jakoś zgrabnie pasuje mi do powyższego.

Znalezione: 20 stycznia 2019, ul. Prusa, Lublin
Wnioski: to jest reklama społeczna dotycząca odpowiedzialnego jedzenia. W sensie zastanawiania się nad tym co i ile jemy.  Wiem, że wzbudziła bardzo dużo kontrowersji i protesty osób z nadwagą, które cierpią na nią z powodu chorób itp. Sporo szumu w Internecie, kto chce może poszukać. Dla mnie jest ciekawa, przykuwająca uwagę i przez to zakładam działająca.  A przy tym jaka prosta.

20.01_prusa1

 

 

wtorek, 5 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - po polsku w UK

Na początek ogłoszenie. Ponieważ moje zbiory powiększają się z prędkością światła i mam wielkie zaległości w publikacji, postanowiłam spróbować publikować codziennie w dni robocze jeden wpis. Mając świadomość i własne doświadczenie, że śledzenie blogów odbywa się właśnie w dni robocze w godzinach 8 -17. BTW ciekawe czemu? :) Zapraszam więc do lektury i komentowania poprzez disquis o ile to możliwe (komentarze na blox są niepraktyczne i doprowadzają do ...)

Dziś pierwszy okaz znaleziony przeze mnie po przyjeździe do Wielkiej Brytanii. Dosłownie 5 kroków od miejsca w którym mieszkam. Ten i kolejne przez najbliższy czas będą reprodukowane ze zdjęć nie ze skanera (brak dostępu). Być może pozostanę przy tej metodzie na stałe. Mam lepszy aparat w telefonie niż 7 (!) lat temu kiedy zaczynałam prowadzić bloga.

Znalezione: 31 stycznia 2019, Bath Road, Slough, UK
Wnioski: Polak wszędzie pozostaje Polakiem, cebula, śmietana i kiełbasa - must have ... Takie biedna zakupy chyba nie z braku pieniędzy tylko z oszczędności - kolejnej cechy Polaków na saksach. I oczywiście robione w polskim sklepie. 


31.01_bath_road1

poniedziałek, 4 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - apel pasażerki

Ulica Kunickiego to jedna z najdłuższych ulic w mieście. Jako jedna z niewielu pozostała w stanie nienaruszonym w zasadzie od przedwojny.Tzn nigdzie nie dało się wcisnąć wszechobecnych wszędzie indziej deweloperskich bloków czy jak to się teraz nazywa. Zabudowana gęsto kamienicami, dość zaniedbana i  ciesząca się nie najlepszą sławą, przeważają chyba w tych kamienicach mieszkania komunalne. Mimo tego posada specyficzny urok i ponieważ jest tak długa a jednocześnie szeroka i przebiega po linii prostej  do tego kamienice są maks 2 -3 piętrowe, przejeżdżając ma się wrażenie otwartej przestrzeni.
Znalezione: 7 stycznia 2019, ul. Kunickiego, Lublin
 
Wnioski: kartka zawieszona w gablotce przystanku MPK. W kontekście takiej ulicy o nie najlepszym statusie społecznym, tak uprzejma prośba jest urzekająca. I to serduszko. Zakładam, że  autorką jest starsza osoba.



niedziela, 3 lutego 2019

Haiku - pod śmietnikiem raz jeszcze

Ponieważ drogą elektroniczną został dostarczony rysunek do haiku, publikuję jeszcze raz w wersji z ilustracją jeden z dwu wierszy. Drugi do przeczytania tutaj


choinki_przy_mietnikach

piątek, 1 lutego 2019

Nowy okaz w kolekcji - szkocka wrona

Dziś pierwszy okaz znaleziony przez drugą córkę. Bardzo ciekawy.
Znalezione: przez córkę, Edynburg, Szkocja
 
Wnioski:  mimo dobrej znajomość angielskiego nie jestem w stanie przetłumaczyć napisu pod tą mozaiką. Zawiera on wyrazy w języku szkockim, a po przełożeniu na angielski i tak nie umiem złapać sensu zdania.