Dziś napis znaleziony na jednej z najciekawszych ulic Lublina - Lubartowskiej. Przed wojną była ona granicą dzielnicy żydowskiej, nie została jednak włączona do getta i w związku z tym od koniec wojny nie zrównano jej z ziemią jak innych. Leży w śródmieściu, a łączy ze sobą ścisłe Centrum miasta i Podzamcze gdzie jest umiejscowiony Dworzec PKS. Każdy przyjeżdżający do Lublina z okolicznych wiosek na zakupy czy załatwiać różne sprawy pierwsze kroki musiał skierować właśnie tam. Przez wiele lat była więćmiejscem tętniącym życiem pełnym sklepów, zakładów usługowych. Z drugiej strony cieszyła się zawsze złą sławą: jako miejsce gdzie w zaniedbanych w większości komunalnych kamienicach zamieszkiwał tzw margines. W latach 90-tych słynęła z kradzieży na tzw wyrwę przede wszystkim złotych łańcuszków zrywanych z szyi przychodzących kobiet. Sprzyjał temu specyficzny układ podwórek kamienic, które mają podwójne bramy wychodzące na Lubartowską i na sąsiednie ulice.
XX wiek i pojawienie się tzw galerii (ha, ha.. ) handlowych sprawił, że pomału sklepy tutaj zaczęły się zamykać i w tej chwili jest to tylko miejsce do przejścia dalej "na miasto". W niektórych podwórkach czy bocznych uliczkach pozostały z stare zakłady usługowe, w tym zakład ślusarski pana Palczarskiego, który serdecznie polecam każdemu kto ma jakieś narzędzie do naostrzenia...
Są podejmowane próby ożywienia czy choć upiększenia okolicy np. od roku w sezonie na całej długości są zawieszane piękne ogródki w donicach, obok nich ustawiono ławeczki. Na ścianach kilku kamienic pojwiły się też kolorowe murale.
Dzisiejszy okaz dobrze oddaje charakter tej ulicy
Znalezione: 10 grudnia 2016, ul. Lubartowska, Lublin
Wnioski: trudno określić czy w tym miejscu był rzeczywiście sklep czy to tylko rodzaj żartu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz