Jak wiadomo, każdy kolekcjoner, żeby zdobyć nowy, interesujący okaz jest zdolny posunąć się od czynów haniebnych, niegodnych
i zabronionych. Znana jest historia założycieli pierwszej polskiej publicznej biblioteki w Warszawie, braci Załuskich, którzy kradli książki od innych bibliofilów by powiększyć swój księgozbiór. Mieli nawet podobno specjalnie uszyte płaszcze z wieloma ukrytymi kieszeniami, które służyły im do tego celu.
Ja też potrafię dużo zrobić żeby zdobyć interesującą karteczkę. Przyznam się, że czasami w sklepie mam chęć wyrwać komuś z ręki listę zakupów ;). W dzisiejszym poście kilka takich zdobyczy.
Poniższa lista zakupów to przykład okazu znalezionego w sytuacji, która często mi się zdarza. Chodzi o to, żeby podnieść karteczkę
z chodnika w miejscu w którym znajduję się dużo obserwatorów. Tu był to przystanek autobusowy. Dodatkowo w deszczowy dzień, więc kartka była mokra i "przylepiona" do podłoża. W takiej sytuacji czekam na moment podjechania autobusu i kiedy pasażerowie są zajęci wsiadaniem i mają odwróconą uwagę szybko się schylam i gotowe. W tym wypadku opłaciło się. Zdobyłam ciekawy okaz.
Znalezione: 4 marca 2016, ul. Zana, Lublin
Wnioski: krótka lista, niewiele pozycji a ilość błędów ortograficznych imponująca. Urzekające są szczególnie sól-piepsz, myślniki po liczbach, a także pisanie produktów dużą literą co, jak kiedyś przy innej okazji określiła moja koleżanka oznacza "szacunek piszącego" dla np. majonezu czy cebuli :).
Kolejny okaz też z przystanku, tym razem było sucho, ale za to wszyscy czekali na ten sam autobus co ja, natomiast okaz był podarty i liczne jego części leżały w różnych miejscach co utrudniało zebranie wszystkich. Poszczęściło mi się i ten, który podniosłam zawiera ciekawe treści dające możliwość wyciągnięcia wniosków.
Znalezione: 10 marca 2016, ul. Krańcowa, Lublin
Wnioski: myślę, że to Daria sama próbowała sobie napisać usprawiedliwienie. Coś poszło nie tak i zamiast na biurku nauczyciela wylądowało na chodniku (podarte)?
A tu znowu okaz leżący nie tyle na mokrym chodniku ile w miejscu po wyschłej kałuży, więc mocno przyklejony do bruku. Żeby go wziąć musiałam użyć grzebienia do podważenia. Na szczęście tym razem nie było żadnych obserwatorów wkoło ;).
Znalezione: 12 marca 2016, ul. 1-go Maja, Lublin
Wnioski: jakieś symbole + ceny. Ale trudno dociec do czego z powodu zalepienia błotem.
I na koniec tego nietypowego posta coś osobistego, pozostawiam bez komentarzy.
Znalezione: w domu
Wnioski: autorka ma dużo na głowie i do góry nogami. Wykorzystuje każdy skrawek wolnej powierzchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz