Strony

sobota, 9 stycznia 2021

Geocaching - jakie są kesze w Anglii cz III - wybór lokalizacji

Tym razem opiszę zjawisko które mnie najbardziej zaskakuje a często denerwuje. /jednym z założeń geocachingu jest umieszczanie skrytek w miejscach ciekawych a przynajmniej ładnych, z pięknym widokiem. Tam, gdzie można opisać interesującą historię, podać fakty, nawet jeśli wklejone z Wikipedii. Tutaj natomiast występuje dziwne zjawisko. Widziałam już dziesiątki keszy dedykowanych (dokładne cytaty): 

  • łączka na której uczyłam się galopować na mojej ukochanej klaczce Dizzy, 
  • ulubione miejsce spacerów z naszym pierwszym psem
  • nasza ulubiona trasa spacerów. Tu pół biedy jeśli miejsce jest ładne, z uroczymi widokami, a nie zawsze tak jest...
  • przysmak od Elki na szczycie drzewa (wtf?) 
  • "layby cash and dash" - łatwo zaparkować i wziąć kesza (nie wiem jak inaczej wytłumaczyć to określenie) - historia jednego takiego kesza tutaj
  • itd itp 

Na miejscu po prostu nic, ławka przy przystanku, jakieś krzaki, nic co byłoby powodem przyjścia w takie miejsce. 

No i pół biedy jeśli kesza znajdę, jeśli będzie to jakieś pudełeczko zrobione przez właściciela. Ale nie raz przydrałowałam na miejsce parę kilometrów, połaziłam po błocie czy chaszczach i nic nie znalazłam. 

Poniżej świeża historia pokazująca także opisane tutaj nie przemyślane ukrycie i wskazówkę. 

(Nie) znalezione: Wellingborough, Anglia, Wielka Brytania

Historia: kesz w serii która się nazywa "Off Yer Trolley". Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć, ten trolley to jest wózek sklepowy. A skrytki są umieszczane w pobliżu... supermarketów. No ok niech już będzie... Że to jest seria wiem po tym, że już wiele razy takie nazwy keszy napotkałam. Nie jest jednak tak dokładnie prowadzona jak seria "Church micro" o której więcej tutaj. Po prostu używana jest ta sama nazwa no i miejsce oczywiste. Natomiast w tym konkretnym przypadku obok, dosłownie 100 metrów dalej znajduje się bardzo ładny park, z ciekawymi rzeźbami i widokiem. Który aż się prosi o skrytkę. Po co prowadzić ludzi na parking marketu, kiedy takie ładne miejsce jest obok?

Skoro nikomu z mieszkańców się nie chciało to ja opiszę historię. W miasteczku mieszkał kiedyś pewien ekscentryk, który prowadził mini zoo. Park to upamiętnia, stąd drewniane sylwetki zwierząt  oraz kamienne płaskorzeźby odtwarzające rysunki dzieci też przedstawiające zwierzęta.


 











Samo miejsce to nie koniec słabych stron skrytki, jedyna informacja o keszu to że jest nano czyli bardzo mały. A wskazówka? "Low" czyli nisko. A tu co mamy? Wiatę na wózki z metalową konstrukcją, jakieś drzewko w pobliżu, słupki ogrodzenia. I jak to na parkingu sklepowym, pełno ludzi, brudu i śmieci. W logach wpis DNF z komentarzem, że 8 osób próbowało znaleźć pojemnik i się nie udało. To ja zdecydowania podziękuję. Nie będę tu pełzać i się brudzić. 




 

Inne brzydkie i dziwne miejsca ukrycia opisałam tutaj i tutaj.  A nie były to jedyne do jakich trafiłam więc ten "trend" wydaje się być powszechnym. I bardzo dziwnym.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz